Kiedy mnie jak młodego nauczyciela, pełnego komunistycznych ambicji wysłano na dyrektora szkoły Jabłonowskiej (było to w 1974 roku), nie mogłem znaleźć odpowiedzi na pytania

dlaczego  wioski  nazywaią się Szczeczycy, Kuczycy, Ułazy, a szkoła-Jabłonowskaja, ruiny jakiej świątyni nie mógłi zniszczyć wojny i zła pogoda,  nie zostałi rozebrane na cegły do kołchozu lub rolnikom, bo zbudowana jest tak jakościowo, że nie poddaie się rozebraniu i tynk jest jeszcze zachowany?I co jeszcze bardzo zdziwiło? Że ruiny miały wygląd prawie dokładnie taki samy jak ruiny kościóła katolickiego pod wezwaniem Świętej Trójcy w Wołczynie. Nikt z miejscowych ludzi nie mugł dac mnie otpowiedż na te pytania. 

 

 



 Wieki okupacji rozdarły więńż między pokoleniami, ludzie utracili swoją przeszłość. Czy dlatego jest taki nieszczęśliwy ich los? Los zagrożonych wsi, opuszczonych dzielnic, złego życia. Kto nie wie historij, musi  je przeżyć  jeszcze raz.
 Dla tego nadamy przeszłośći przyszłość.
 

Zawdzięczam ksędzu Lucianu Radomskiemu że udestępnił mnie maszinopisy Witolda Karpyzy, gdzie znalazłem sporo otpowiedzi na pytania o Jbłonowie. Śród stosu listków drukowanych na maszynce do pisana znalaz się jeden ksero. Niewiem skąd jego skopiowano. Jest tylko numer strony 48. Oto jego tresć:
„W XVIII w. nfdniemeński Jabłonów był własnością Jabłonowskich h. Prus III.Fakt ten potwierdza m.in. bardzo lakoniczna notatka zamieszczona w Słowniku gieograficznym, która wieś tę określa jako „pamiętna pobytem znanego w historii nauki polskiej Aleksandra Jabłonowskiego, wojewody nwogródskiego”. Woiewoda miał tam istotnie jedno ze swych licznych rezydencji, ale na jej temat nie istnieją żadne przekazy. Także póżniejsze losy Jabłonowa nie zupełnie są jasne. Nie ulega wątpliwości jedynie to, że w połowie XIX w. dobra owe należały do Oktawiusza Eysymontta h. Korab, żonatego z Heleną z Sołtanów, starościanką słonimską. Ich prawdopodobnie jedyna córka Zofia (ur. 22.1.1845), poślubiwszy w 1870 r. Henryka Łubieńskiego (20.1.1844 – 4.8.1925 w Łomży), najstarszego syna Tomasza Wentwortha (nazwisko przebrane po ojcu chrzestnym Szkocie) i Adeli z Łempickich, otrzymała Jabłonów w posągu lub w spadku.

Istniał tam obszerny dwór, wzniesiony prawdopodobnie przez Eysymonttów, znany jedynie z rysunku Napoleona Ordy z ok. 1860 r. Według wszelkiego prawdopodobieństwa rysunek ten przedstawia elewację tylną tego budynku. Można więc na jego podstawie stwierdzić tylko, że siedziba Eysymonttów, a póżniej Łubieńskich, była budowlą parterową, może z kolumnowym portykiem od frontu, a z pewnością z dwoma krótkimi skszydłami po bokach od strony ogrodowej. Środkowa część domu nakrywał gładki dach czterospadowy, skszydła zaś dach dwuspadowy. Według tegoż przekazu, po obu stronach skrzydeł wznosiły się jeszcze jakieś pawilony, z których jeden mógł być oficyną, drugi oranżerią i ogrodem zimowym. Dwór stał przy drodze biegnącej wzdłuż wysokiego brzegu Niemna. Zostal zniszczony w czasie pierwszej wojny światowej, skoro na jego temat brak wzmianek w przewodnikach po ziemi grodzieńskiej z okresu międzywojennego”.

A na dole pod tekstem znajdował się czarnobiały malunek  i częściowo skopiowany (obcięty) nadpis, który można rasszyfrować jak: „Jabłonów. Widok ogulny. Rys. N. Orda”.

 



Zobaczyc teraz jak wyglądał pałac w Jabłonowie, ot którego nie pozostało śladu, możemy dzienki Napoleonu Ordie. Napoleon Orda (1807-1883) – powstaniec, rysownik, malarz, pianista i kompozytor. Jest autorem ponad tysiąca akwarel i rysunków przedstawiających zabytkowe miejsca na ziemiach polskich,białoruskich, ukrainskich, stworzonych w latach 1860-1880, które są często jedynym źródłem dokumentującym wygląd setek rezydencji i innych budowli. (...)Urodził się Napoleon Orda. w Worocewiczach ( Worocewicze (biał. Варацэвічы) – wieś na Białorusi, w obwodzie Brzeskim, w rejonie Janowskim), w 2007r. we wsi otwarto muzeum artysty.

Więcej wiadomości o Jbłonowie znajdujemy w renkopisie wspomnień Emilii z Sołtanów Korsakowej, matki Włodzimierza Korsaka, znanego pisarza, pochowanego w Gorzowie Wielkopolskim.

“Z tych moich lat dziecinnych – wspomina Korsakowa –wspomnę  jeszcze niektóre osoby, cześciej widowane i miejscowości więcej znane. Więc najpszód Jabłonów. Ta pyszna, wspaniała a zarazem sympatyczna rezydencja ciotki Heleny ( Helena z Sołtanów, wyhowannica hrabiny Niesiołowskiej z Rosi ), najprzód jako Eysmonttowej, póżniej Pileckiej. Nie był to strojny pałac, ale niesłychanie oryginalny, olbrzymi dom z dziwacznie pozałamawanymi skrzydłami. Ogromne, cegłą wykładane, ciemnawe i pełne cel korytarze, grube mury, suteryny pod całym domem, kilka dużych, pustych zal, nadawały by mu raczej pozór dawneo klasztoru, gdyby nie wesołe i miłe urządzenie tej części domu, ktura była zamieszkana. Z reszty zrobiono sklady, lamusy. Dziedziniec ogromny z przepięknymi grupami olbrzymich lip, a w jednym jego rogu kaplica. Od strony zatoku Niemna, w której na zimę stawały barlinki, wozące zboże i bardzo ożywające okolicę, nad urwistym brzegiem rzeki pyszny ogród angielski ze strzyżonymi szpalerami, kopanemi stawami, altanami, sklepionymi alejkami. Widok z okien, a szczególnie z tak zwanej galerij, był zachwycający.

 Życie tam się wiodło prawdziwie wielkopańskie: pełno służby  męskiej i żeńskiej, doskonale tresowanej, kucnia wykwitna, mnóstwo gości. Oryinalne i prawdziwie typowe były niektóre osoby z domowników. I tak, stryj Zosi i jej opiekun pan Lucjan Eysmont przez wszystkich szanowany i lybiany, dziwnie brzytka, maleńka figurka, chodząca kaczkowato na biednych, kiedy skutkiem wypadku połomanych i zle zestawionych i krzywo zrosniętych nóżkach, w peruce, staroswieckim halsztyku, z kolnierzykami, które mu do oczudochodziły. Bardzo mądry i uczony zdolny, trochę poeta, a taki cichy i skromny, że nikt by się tego nie domyślał, anielsko dobry, małomówny, a jednak wesoły i dowścipny. A dalej panna respoktowna, Hyacyta Grudowska. Zwana Jacysią. Zarządzająca całym domem, wiecznie  drepcząca a taka sapa, że do cudów się liczyło, że którejś z nas udałą się coś z apteczki jej wyprosić. Dopiro na wielkie występy, na zebrania, szczególnie na imieniny cioci, a od śmierci cioci Niesołowskiej, na święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok, Jacusia dla honoru donu występowała ze swoimi spiecjałami. Niezapomniane były w Jabłonowie choinki dla dzieci a także niespodzianki na imieniny cioci, przedstawirnia amatorskie, grupy z żywych kwiatów, iluminacje, żyweobrazy. To też każdy pobyt w Jabłonowie pozostawiał nam dzieciom wrażenie czegoś  czarodziejskiego. Z osób tam widywanych wspominam przede wszystkim książąt Lubeckich z Czerlony.”

Jednak te wspomnienia nie rozwiązują zagadki pochodzenia nazwy Jabłonów. Wrucimy do zapisów Witolda Karpyzy.

„Kiedy chodzi nam o czasach wcześniejszych, no to wiadomo, że  majętnosć ta należala kiedyś dj dóbr wolpianskich, wladcami których były Sapiegi. Wdowa po Karolu Kazimirze Sapieże, gienierale artylerii litewskiej, Anna Karolina z domu Radziwiłłówna wyszła zamąż za Aleksandra Jabłonowskiego i przyniosła mu w posagu olbrzymie dobra, a między innemi i Jabłonów. Czy Jabłonów, co sugitruje nazwa, został założony przez Jabłonowskiego, który to wybudował tam w koncu 18 wieku dwór, niewiadomo. Ale wiadomo że to on fundował w Jabłonowie  kaplicę, mury której, chociaż bez dachu, stoią do dzisiaj”.
 


Na prośbę Kurii dziekan łunnieński, ksiądz Radziszewski, w którego dekanacie leżało Jabłonowo, "zorientował się w sprawie kaplicy". W liście z 18 lipca 1928 r. pisze: "Dokumentów o kaplicy zupełny brak. Według informacyj okolicznych mieszkańców, mimo kompletnego jej ukończenia i urządzenia wewnątrz, z powodu represji rządu zaborczego, ani jedno nabożeństwo nie zostało odprawione. Między rokiem 1875-1880, kaplica została zagrabiona przez władze zaborcze i zamieniona na cerkiew. Zastano tam tylko puste ściany, ponieważ powiadomieni poufnie o mającem nastąpić zabraniu kaplicy, wywieźli w nocy wszystko, co się wywieźć dało. Rzeczy te rozlokowano potem w parafialnym kościele w Łunnie. Jednak i prawosławnego nabożeństwa ani jednego w niej nie odprawiono, a nawet zupełnie wnętrza nie urządzono. Ograniczono się tylko do usunięcia ołtarzy i Krzyża Katolickiego na szczycie kaplicy, który zastąpiono prawosławnym.

Przechodziła ona potem drogą kupna z rąk do rąk, długi czas służyła za skład siana, aż na kilka lat przed wojną światową, z powodu uderzenia piorunu, spłonął na niej dach i sufit. Wtedy archiej Grodzieński wyasygnował na jej odbudowę 2 000 rb. - dzięki czemu zbudowano nowy dach i sufit. Dalszy remont wstrzymała wojna. Kiedy zawierucha wojenna zmiotła okoliczne wsie, wiele rodzin zamieszkało w kaplicy. (...) Kaplica jest dziś w opłakanym stanie. Wewnątrz tynk obdarty, sufit drewniany miejscami przegniły, z powodu dziur w blaszanym dachu, a zamiast posadzki - wyboje. Na zewnątrz tynk odpada, a woda spływająca z dachu rozkrusza nagie cegły. Jest ona dziś wozownią i znów składem siana.”

 


Tomasz hrabia Łubieński, kuzyn byłych właścicieli majątku, w liście do Arcybiskupa Wileńskiego z dnia 21 marca 1928 r. pisze w te słowa: "...odbyłem w roku zeszłym pielgrzymkę do Jabłonowa. Zastałem tam ogromny dawny pałac, w którym tyle hucznych zabaw się odbywało w gruzach rozsypany. Pozostała jednak na dziedzińcu pałacowym kaplica (...). Jest ona prawdziwym cackiem architektury. Kaplica ta wielkości kościoła ma najczystszy styl Ludwika XVI i mogła by być ozdobą głównych ulic Paryża. Dach wprawdzie jest marny i po pożarze nie ma już ślicznej latarni, która była koroną dawnego dachu. Ale mury, tynki i gzymsy stylowe są w doskonałym stanie. Na zewnątrz kaplica ma formę ośmiokąta, na wewnątrz zaś kształt krzyża greckiego, bo w czterech rogach są loże z balkonami na dwóch piętrach. Kaplica jest bardzo wysoka i smukła (...)".


Kim to był Aleksander Jabłonowski ?
Książę Józef Aleksander Jabłonowski herbu Prus III (ur. 4 lutego 1711 w Tychomlu na
Wołyniu, zm. 1 marca 1777 w Lipsku) – wojewoda nowogródzki od 1755, stolnik wielki litewski od 1744, historyk, bibliograf, mecenas sztuki.
 
Książę Józef Aleksander Jabłonowski (https://en.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Aleksander_Jab%C5%82onowski)
W czasie ponownego panowania Stanisława Leszczyńskiego gorący jego zwolennik, posłował od niego do Ludwika XV. W roku 1743 uzyskał od cesarza Karola VII tytuł książęcy. Był posłem województwa płockiego na sejm 1746 roku. W latach 1755–1772 był wojewodą nowogródzkim.Po pierwszym rozbiorze Rzeczypospolitej zrezygnował z urzędu senatorskiego.

 



Większe natomiast zasługi oddał na polu nauki historycznej, w zakresie której wydał szereg dzieł. Z jego polecenia i jego sumptem wyszedł w roku 1772 w Paryżu znany atlas Rizziego-Zannoniego – pierwszy atlas ziem polskich "Carte de Pologne..."

Ceniąc wysoko prawdę dziejową, ufundował w 1774 roku na Uniwersytecie w Lipsku, instytucję naukową, nazwaną Towarzystwo Naukowe Jabłonowskich a po łacinie (Societas Jablonoviana), które funkcjonuje do dziś. W XVIII wieku wydawało ono dzieła z zakresu historii (Polski), matematyki, ekonomii. Zabiegał o wykreślenie z indeksu dzieł zakazanych dzieła Kopernika, niestety bezskutecznie. W 1761 r. wykupił dworek w Czarnolesie by zachować pamięć o J. Kochanowskim. Popularyzator dzieł Mikołaja Kopernika.

Posiadał aż osiemnaście rezydencji, m.in. pałac w Podhorcach k. Stryja, pałac w Jabłonowie Litewskim k. Łunnej, zamek w Lachowcach na Wołyniu, zamek w Zawałowie, pałac w Busku, "palatia" w Książęcinie, Prussowie, Steblowie, Ziemielińcach, Ulowcach. Przyczynił się do fundacji kościoła i klasztoru trynitarskiego w Teofilpolu, murowanego kościoła i klasztoru dominikańskiego w Lachowcach, kaplicy i misji bazyliańskiej w Jabłonowie Litewskim. Na zamku w Lachowcach, wzniesionym na wyspie, w kształcie pentagonu, zgromadził jedną z najwcześniejszych kolekcji starożytności w Rzeczypospolitej (gromadzoną od lat trzydziestych XVIII wieku) oraz rozbudowaną galerię portretową.

Józef-Aleksander wojewoda nowogrodzki kawaler orderów Złotego runa, świętego Michała i św. Huberta, książe państwa rzymskiego od r. 1744, jeden z najuczeńszych a zarazem najdumniejszych panów swojego czasu, w swojej rezydencji Lachowcach utrzymywał dwór z monarchiczną okazałością, nadworną milicją, służbą i etykietą dworską, jako niezależny władzca odprawiał sądy i wydawał ustawy dla swych poddanych i dworzan; z jego dzieł literackich Heraldyka i Tablice genealogiczne cennym są przyczynkiem do dziejów naszych rodzin; Miał dwie żony: Karolinę księżniczkę Radziwił kanclerzankę wielką litewską i Wiktorię księżniczkę Woroniecką, którą zaślubił przez wzgląd na jej pochodzenie z domu, z jagielońskim spokrewnionego. Z tej żony córki Teofila-Strzeżysława za Józefem Sapiehą i Anna-Dohrogniewa za Lanckorońskim i syn August-Dobrogost dziedzic dóbr steblowskich. Dawna mazowiecka rodzina wzięła nazwisko od wsi Jabłonowo w powiecie mławskim, blisko granicy pruskiej położonej.

Aleksander Jabłonowski barzo ceniony w Nowogródku najpierw jak autor książki o mieście, która była pierwszej w historji literatury takiego typu. Muzeum w Nowogródku posiada kopię książki Józefa Aleksandra Jabłonowskiego "Novogrodecum" w języku łacińskim (225 str.).

 


Aleksander Jabłonowski był człowiek dobry, dobry mąż i ojciec, ale nadzwyczaj dumny i niewolnik aż do absurdu posuniętej etykiety dworskiej. Tytułował się szumnie: „Książe z Prusów na Lachowiczach, hrabia na Łysiance i Zawołowie, liber baron na Podhorcach, stolnik W. Ks. Litewskiego, sądowy ziemi Buskiej, Wołpiański, Korsuński, Oniksztański, Dzwinogródzki i Zagajski etc starosta, Bakanciski i Ławryjski dzierżawca, kawaler orderu „Rynskiego” rotmistrz wojsk koronnych”. A przecież pózniej doszły i inne tytuły i odznaczenia.

„Bawiąc się w liczną reprezentację – czytamy (Jozef Dunin Korwicki. „Węndrówka od zródeł do ujścia Morynia”, str. 35) – monarchiczną, dochodził do prawdziwego dziwactwa. W każdą niedziele, przybrany w mitrę,  gwiazde i wstęngę orderu, zasiadał  na tronie, dajac posłuchanie swym dworzanom, wasałom i poddanym, którzy zbliżając się obowiązani byli przeklęknąc”.

Po śmierci swojej żony Anny, Jabłonowski, mający już wówczas lat 50, ożenił się powtórnie z wychowannicą Branickich, 15 lietnią zaledwie, Franciszką Wiktorią księżną Woroniecką, ubogą wprawdzie, ale ładną. Według herbarza Bonieckiego szlub odbył się 5 sierpnia 1766 r. w Jabłonowie nad Niemnem. Musiało to się odbyć we wspomnianej wyżej kaplicy, gdyś kościoła w Jabłonowie nie było. Woroniecka zmarła w 1816 r. Z małżeństwa tego pozostał  August Dobrogost Jabłonowski, który Jabłonów, Słowikowszczyzne, Stary Dworzec i Namejki sprzedał księciu Woronieckiemu. Od niego prawdopodobnie Jbłonów przeszedł do Eysmonttów.


U Aftanazego znajdójęmy,że majątek Jabłonów w połowie XIX w. Był w posiadaniu Oktawiana Eysmontta, żonatego z Heleną Sołtanówną, póżniejsza Pilecka. Ich curka Zofia (ur. 1845r.) wyszła zamąnż w 1870 rku za Henryka Lubieńskiego (1844-1925) w Łomży i w posagu, lub w spadku otrzymała Jabłonów.

Ale  istniało w Jabłonowie i drugie życie. Po zaborze w 1795 roku terenów na Białorusi Rośją na okupowane ziemi przyszedł rosyjski porządek. Zlikwidowano prawo magdeburskie, wolne mieszczanie stałi  się chłopami  pańszczyźnianymi i musieli wykonywać wszystkie obowiązki na rzecz nowych właścicieli, jakim cesarzowa Katarzyna II nadała majątki z chłopami w wiecznei korzystanie.. (Pamięć, Mińsk., 2002. s.52).  Wprowadzony nowy podział administracyjny rosyjskiego modelu - gubernii, powiaty, włości. Najeźdźcy i ich posługacze nadal liczą ten podział kluczowym  element  swojej polityki i  świętują  rocznicy utworzenia gubernij, malują i szanują  portrety rosyjskich gubernatorów. W pierwszej połowie XIX wieku była zrobiona  inwentaryzacją majątków.

 

 

Barka w odnogie Niemna (Jbłonów). Rok 2013. Foto autora.


W okolicach Mastów  było około 30 takich posiadłości. Trzecim co do wielkości z 3432 dziesięcinami ziemi (1 dzieś. około 1,1 hektara) był majątek  Jabłonów, które w tym czasie miał Eysymontt Oktawian, przewodniczący  Grodzieńskiego miedzowego sądu. Większość mieszkańców byłi pańszczyzniane chłopi, które to musiali wykonywać   różne powinności, w zależności od wielkości i wartości przydzieienego gruntu.Teren został podzielony w następujący sposób: pod domostwa i ogrody - od 864, 5 sążeń ( w. Szcheczycach )do 1 dziesięciny i 800 sążni ( w. Gapusowszczyna),  gruntów ornych średnio 10 dziesięcin, sianokos – od 1dziesięciny  ( w.Dublany) do  1 dziesięciny 1935 sążni (w. Kuczycy), pasza -  od 1927,6 sążni (Szczecycy ) do 2 dziesięcin i 1600 sążni (w. Latki). (1 sażeń około  4,2 metrów kw., 25 sażni około  1 setnej hektara). Rolnicy w swoich dzilnicach uprawiali do 10 rużnych roślin: żyto, pszenica, jęczmień, owies, groch, cryka, ziemniaki, len i warzywa takie jak kapusta i buraczki. Nie uprawiali ogórki i pomidory. Pojawiły się one dopiero w 20 wieku. W Jabłonowie w każdym gospodarstwie domowym mieli cztery głowy różnych zwierząt: 1-2 krowy, 1-2 wołów, 5 cielaków, 10 owiec, trzy świnie. Aby uzyskać dobre zbiory wnoszono do 100 wozów gnoiu na 1 dziesięcinę. To było trudne, ponieważ niewiele było drewna do ogrzewania i używali do opału torf i słomę. Dlatego słomy nie wystarczałą na podściuł bydła i gnóju było mało. Głównym obowiązkiem chłopów była pańszczyzna. Każdy w tygodniu miał do pracy: mężczyźni 3 dni z uprzężą, kobiety 3 dni pieszo. Dzień pracy został uznany od kwietnia do września od 5:00 rano do 8 wieczorem, a reszta roku, od świtu do zmierzchu. Uważany za zdolnych do pracy od 16 do 60 lat. Praca zaliczona była według zasad. Za zaoraną dziesięcinę  ziemi zaliczali trzy dni, bronowanie 1 dziesięciny - 1, 25 dni, sianie zboża na takiej powierzchni – trzecią część dnia, zżać dziesięcinę – od 5 do 9 dni, omłocić zimowe 30 lub 60 Jarego – 1 dień , roztrzęsanie gnoju na dziesięcinie-3 dni.

Zwysz pańszczyzny jeszcze obowiązowali 12 gwałtuw lub zgonów (dla terminowych prac) i 6 sharwarków. Na gwałt szła cała rodzina, z wyjątkiem jednej osoby, która zostawała opiekować się domem i gospodą. Szarwark był przeznaczony do naprawy budynkówgospodarczych, mostów, dróg na terenie posiadłości. W Jabłonowie każde gospodarstwo domowe służyło cztery dni w roku z uprzężą i ​​pieszą sześć dni. Mogła być jeszcze tołoka –ogulna pomoc w rolniczychh pracach.  Oprócz tego dodatkowo do każdego gospodarstwa domowego na rok musiałi oddać 2 kuryi 10 jajek. Dla potrzeb gospodarki  chłopki  pszeszły i tkały w większości  z  materiałów dworu. Oddawali tkaninę,  proste płótno, przędza konopie.W posiadłośći majątka była fabryka (farma) owiec cienkorunnych, 2.000 głów, stadnina  20  głów, gorzelnia (browar) z  dziennym zaparem 20 pudów mąki i 40 ćwierci ziemniaków. Browar pracował 6 miesięcy w roku. Rolnikom dozwolono było najmować się do spławu i wypłacać  czynsz. Na spław  zwykle zatrudnieni byli chłopy bezrobotne(bobyle-biedaki).

Za 6 miesięcy na spławie zarobiali od 10 do 21 rubla. Ale ta liczba  sama po sobie nic nie mówi. Dlatego ważne jest poznać ceny w 1835-45 latach: za ćwerć  pszenicy -  4 rubli srebrem, żyta -  2 rub. 60 kopiejek., Jęczmienia-1 rub.80 kop., owsa -  1 rub. 20 kopiejek., grochu-2rub.60kop., gryki -1 rub.80kop., za pud masła -3 rubli., za pud cienkorunnej wełny - 10 rubli. 50 kopiejek., za wiadrą wódki -  20 kopiejek  srebrem. (ćwierć  jest  to okołó  141 kg żyta). Mamy również pamiętać, że rolnik-oraty za jeden dzień mógł zarobić 30 kopiejek ( 15 kg żyta lub 1,5 masła  lub pół wiadra wódki), kosiarz -25 kopiejek, przewoźnik na 20 wiorst miał 50 kopiejek. 

W swoim czasie gospodarz  miał nadwyżki produktów, które sprzedawali. Za 1845 rok z majątka Jabłonowo: dochód z gospodarstwa rolnego-2046 rubli. 50kap., Od utrzymania bydła i wołów -  800 rubli., sprzedaż sierści -1000 rubli., sprzedaż alkoholu-895 rub., gorzelnictwo - 2157 rubli. 60 kopiejek, ogułem - 6899 rubli. 10 kopiejek. Powinny my  wykluczyć: płatność podatku-403 rub. 67 kopiejek, na opracowanie  ziemi  cerkiewnej - 7 rubli 47 kop., za bilety na sprzedaż wina -  90 rubli., na  utrzymanie służby-773 rub. 20 kopiejek., na  zatrudnienie pracowników do zbiorów-  500 rubli. W sumie 1774 rubli. 34 kopiejek., Zysk netto wyniósł 5124 rubli. 76 kopiejek. To dawało możliwość rozbudowy gospodarstwa, na kupowanie  rasowego bydła i rozwijać handel. Ssprzedawali swoje towary na targach w miasteczkach Łunno, Zelwiany, Piaski, Dereczin,Wolpa, Indura, Sczuczin ... Chłopi byli zaangażowani w rzemiośle. W Jbłonowie robione wozy, sanie, pługi, duhi, brony. Pużniej było zniesienie pańszczyzny, zabranie wrekruty, powstania i wojny, wojny, wojny ... Nowa historia Jabłonowa nie została jeszcze zbadana. Wiemy tylko, że w 1912 roku w majątku pracował parowy młyn ziemianina  N. Aznabiszyna.


Według informacji uzyskanych od księdza Lucjana Radomskiego, proboszcza łunieńskiego, w okresie międzywojennym majątek należał do dwóch braci o nazwisku Cwiet. Byli obrządku prawosławnego, ale bardzo  przychylnie ustosunkowanymi do Polski. Prawdopodobnie w czasie okupacji należeli do Armii Krajowej. Natomiast ksiądz potwierdza, że brakuje informacji kiedy została zniszczona kaplica dworska, wiadomo tylko, że w okresie międzywojennym była już zrujnowana. Obecnie przypominają założenie dworskie jedynie mury zdewastowanej kaplicy przy wjeździe do Jabłonowa, aleja z rosnącymi starymi kasztanami i kilka zniszczonych kamiennych budynków gospodarczych.


Razem  z władzami komunistycznymi w Jabłonów przyszedł nowy porządek. Ziemia została  zabrana, praca -  każdego dnia prawie  bez wynagrodzenia,  na wyżywienie – to co ukradniesz. Na początku znikneli właściciele pałacu, a następnie zniknął pałac, teraz znikają resztki chłopów. Tylko ruiny kaplicy w milczeniu obserwują  wszystko w głębokim zamyśleniu.
 

Pałac prawdopodobnie spłonoł w czasie pierwszej wojny światowej. Przy radieckiej władzie w odnogie Niemna remątowali  barki, które wozili piasek po Niemnie. Obok była szkoła. Szkołę zamknięto z powodu braku dzieci gdieś w latach 80-tych, a w jej budynku leczono ałkocholików. Potym ałkocholików stało mniej niż zamkniętych szkół i budynek szkoły w Jabłonowie osierociał.
 
 Barki już nie wożą piasek. Nawet farma dla krów rozebrana z powodu braku robotników. Pozostały ruiny.

Użyte materiały z maszynopisu Witolda Karnyzy, które są reprezentowane przez łaskę księndza Luciana Radomiego. Kościół św. Anny w Łunnie.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Scroll to top