W 1859 roku na obszarze objętym Wołpą, Rośią i Łunnem odbył się "trzeźwy" ruch. Chłopi na posiedzeniach podjęły postanowienie w carskich winiarniach wina i wódki nie kupować.
O zwyczajach w naszym regionie Eliza Ozheshkowa pisała, że nie mamy pijaństwa, ni rozpusty, lub kradzieży. Dom nawet przez cały dzień zostawiony otwary - nikt trzaski nie weźmie.
Rosja co raz bardziej i bardziej zostawała ekonomicznie i technologicznie w tyle za wieloma krajami. Wzrostało niebiespieczeństwo pszewrucenia ruchu ludowego pszeciw zależności pańszczyznianej w rewolucję. To skłoniło rosyjskiego cesarza Aleksandra II 19 lutego 1861r. do podpisania manifestu i "Regulaminu w sprawie emancypacji chłopów od poddaństwa”, co w korzeniu zmieniało stanowisko chopów. Jednak wiele artykułów Manifesta (tymczasowy obowiązek zachowania pańszczyzny i czynszów, odkupienie udziałów, naruszenia władcami ziemi przepisów z dnia 19 lutego) wywołała powszechne oburzenie. Jeśli w 1860 roku na Białorusi odbyło się około 50 powstań chłopów, to w 1861-63 szczyt zamieszek chłopskich osiągnął 1100. Wśród rebeliantów były chłopi i Lunenskiej parafii.
29 września 1859 r. Wileński gubernator generalny wydał gubernatoru Grodno zawieszenie „Natychmiastowych srogich badań bujanskich uczynków chłopów majątka Łuna”, ponieważ chłopi odmówili się ot zgonów - zwołania na zbiory upraw wszystkiej ludności od 12 lat. Do włości zostały wysłane 57 policjantów. Ale ponad 200 ludzi uzbroili się w pale i zablokowały policji drogę.
Nie pszyjeły regulaminowych aktów chłopi wsi Szczarbawiczy, Gladawiczy, Stszelcy, Żylicze, Kamienczany. U chłopów została odebrana ziemia dobrze nawożona, a oddana niepszydatna i nieurodliwa. O tym pisemną skargę złożyli generał-gubernatorowi wileńskiemu w październiku 1862 r. Z powodu analfabetyzmu chłopów skargi napisał dla nich jakiś Antoni Bogusłavski. Pięć dni później ponad 100 chłopów skosili pańskie łąki. 19 października 1862 r. z Wilna ot generał-gubernatora Nazimava pszyszedło "Piśmo" gubiernatoru Grodno "... o skarzie chłopów parafii Luneńskiej Grodzieńszczyzny o wzroście pańszczyzny, biesprawnym przywłaszczeniu pieniędzy i sprzedaży majątków ubogich właścicieli.Rozjemca ziemski ogłosił odmiane zgonów, a latem zmuszał do służby, większej od wyznaczonej pańszczyzny, i bierze grzywny za niobecność. Że w 1860 roku ziarno z magazynu rezerwy nasion siewnych została wycofana swoich żołnierzy, a pieniędzy 2000 rubli zabrał naczelnik, a zapasy zboża uzupełniane nedostatecznie. Skarb 23 gospodarstw sprzedany za zaległość podatkową, ponieważ ze względu na słabe zbiory i straty bydła ci chłopi nie mogli i nie pracowałi dla właściciela. Tylko w 1858 roku u chłopów zabrano 500 akrów ziemi, i folwark powysił płatności gotówkowe na 1 rubel 40 kopiejek z zagrody. Także na 1 dzień zwiększona panszczyzna i sklada 5 dni w tygodniu.
Skargi na to rozjemcu ziemskiemu i ziemskiemu sprawniku nie przyniosły żadnych rezultatów, a zatem rolnicy dążą do ustanowienia komisji śledczej do rzetelnego rozpatrywania ich skarg. W dokumencie zauważono, że i wcześniej w niektórych wsiach Lunenskiej włości byli zamieszki w odpowiedż na wymagania właścicieli, którzy nie spełniają regulaminowych aktów .
Jakie byli skutki skargi chłopów i stosunek general-gubernatora Wilieńskiego świadczy "Raport ziemskiego sprawnika gubernatoru Grodna do stosowania siły wojskowej w sprawie wprowadzenia Aktu urzędowego w Lunenskiej parafii" w dniu 25 grudnia 1862 r. "(...) Tak więc, aby przywrócić porządek i posłuszeństwo, tym bardziej zapobiec rozprzestrzenianiu się tych chorób i w innych miastach, zwróciłem się do dowódcy 3 batalionu piechoty Kalużskiego Jego Królewskiej Mośći Króla pułku prusskiego, dla prowadzenia ekzekucii wysłać do wsi Kamienczany, Stszelcy, Żyliczy, Szczerboviczy i Gladovichy na każdy dwór (których jest 150) po dwie osoby, a ponadto umieścić w określonym miasteczku Łunno straż 60 osób dla orestovaniya albo, jeśli to konieczne, ukarania winnych i bardziej upartych chłopów i na kąt utszymania niższej rangi z godnym zabiespieczeniem, ja pszyznaczyłem codziennej ekziekutnej wypłaty 5 kopieiek na osobę i za przejście 1,5 kopiejki na wiorstę, i zażądał, aby te goście z pewnością odrazu pszyprowadzali do mnie w Łunno każdy swego gospodarza, a tak że wszystkie były zgromadzone, to zrobiłem dla nich przy rozjemcó ziemskim odpowiednie sugestie, aby zachowywali spokójni i wysłuchali Regulaminowy Akt urzędowy, i kiedy to zakończyło się z pożądanym sukcesem, I chłopam wznowił zamówienie, żeby kierowali się okreslonymi zasadami i powinności spełniali według Aktu, natomiast szeregowców 11 kompanii spełniać następującymi pieniądzami, w czym już najmniejszego oporu chłopów nie spotkałem, ale jak na lokalne zapytania znalazłem: że w wyznaczonych nieposłuszeństwach jest najbardziej winny chłop wsi Kamienczany Ivan Olizar, który z poczucia winy przed przybyciem moim ukrył się, to nakazał komornikowi Bugardtu przy powrocie Olizara dostarczyć go wartą do mnie w Grodno dla powstrzymania go od takich działań ."
Chłopi nadal próbowali złożyć skargę do cesarza Aleksandra II. Ale skarga nie doszła do Petersburgu, i osiadła w Urzędzie Gubiernatora w Grodnie U. V. Hallera.
Białoruskie, polskie i litewskie patrioty postanowiły wykorzystać sytuację, aby pozbyć się najeźdźców. Pod koniec 1850 lat i na początku 1860 lat na Białorusi, w Polsce i Litwie zjawili się tajne organizację, a jesienią 1861 r. raspoczełą się przygotowanie powstania na czele z Komitetem w Wilnie. W marcu 1861 roku z ojcowskiej Jakuszevki dla tworzenia konspiracyjnej organizacji wyzwolenia kieruię się do Grodna Kastuś Kalinowski. Wśród innychdo organizacji wstąpili W. Wróblewski, E. Zabłocki, J. Zażycki i J. Wańkowicz.
"U nas, dziaciuki, jedno uczą w szkołach, żeby umiał czytać po moskiewsku, a to dla tego, żeby całkowicie przerobić na moskala. Sądy moskiewskie-to wilcza jama, gdzie nie poznaię się, ci za tobą prawda, ci nie, a skubą jak mogą. Bezpieczeństwa pod moskalem nijakiego niema, kto duższy, ten szydzi, a wojsko nie dla tego trzymają, żeby chronlć każdego od złych ludzi i od znęcania się, ale aby nie pozvolić narodowi nawat zastękać, kiedy dowiaduję się o swojej niewoli, .. "
"Pomyśl dobrze, i, modląc się do Boga, staniem w zgodzie razem za naszą wolność" ... wzywa K. Kalinowski w „Mużyckaj praudzie ".
A oto jeszcze. "Dziaciuki - zwraca się do chłopów K. Kalinowski - żyjąc pod rząndem moskiewskim, każdy wie, że obiera nas i szydzi, ale niewiele kto dobrze pomyslał ci można od niego spodziewać się dla nas ci naszych dzieci."
W październiku 1862 r. kierownikiem Litowskiego prowincionalnego Komitetu został Kastuś Kalinowski. „ Narodzie, jak tylko dowiesz się, że bracia twoi z pod Warszawy biją się za prawde i wolność-i ty nie zostawaj w tyle, ale chwyciwszy co możesz-za kose, siekierę-idż wojować za swoje człowiecze i narodowe prawo, za swoją wiarę, za swoją ziemię podzinną”- zwraca się do rodaków-Białorusinów.
Pod koniec marca 1863 ponownie w Grodno pryiezdża K. Kalinowski z pełnymi uprawnieniami jak rewolucyjny komisarz wojewódstba.
K. Kalinowski i W. Wróblewski stworzają Rewolucyjny Komitet Partyi "czerwonych", składa się z pięciu powiatów. Członkami Komitetu są B. Zabłocki, A. Gintowt, E. Wankovich, S. Songin, E. Kozłowski, F. Rorzański, J. Zażycki. Komisją opieki w składzie kobiecego komitetu kieruje Eliza Orzeszko. Obwód grodzieński dzieli się na dwa województwa- Grodzieńskie i Brzeskie.
Cywilnym naczelnikiem Grodzieńskigo powiatu został Jan Kamieński - właściciel Miniewicz z włości Lunieńskiej.
Jan Kamieński-powstaniec styczniowy. Sybirak, pierwowzór pięknej postaci Andrzeja Korczynskiego.
Jana Kamieńskiego Eliza Orzeszkowa nazwie "rycerzem o brylantowej duszy”, posłurzył jej prototypem Andrzeja Korczyńskiego w powieści „Nad Niemnem”, a mianowicie Miniewicze nazwie w powieści Korczynem. Jan Keamieński w 1862 roku zwrócił się do narodu przez Odezwa powstańsza: " Matka Ojczyzna podana na śmierć, jakże dzieciam jej nie płakać... Ufni w milosierdzie Boże, większe niż grzechy narodu, błagają braci swoich o zjednoczenie się zupełne. Pszeto zejdżcie na jedno pole, pole walki, pod jedno znamie o znakach Orła, Pogoni i Michała Anioła, ku jednemu celowi, którym jest wyzwolenie Ojczyzny”.
Wiadomo, że Jan Kamieński urodził się 16 grudnia 1827roku we dworze Kamieniec pod Zabłudowem. Kuzyn Elizy Orzeszkowej ( matka Orzeszkowej była de domo Kamieńska) objął wlości w Miniewiczach, należące do jego rodziny od schyłku XVIII wieku. Po ukończeniu gimnazjum w Swisłoczy i studlów w Moskwie, osiadł na roli. Dzięki zdolnościom i zaletom charakteru został obrany na pośrednika do spraw wlościańskich powiatu Grodzieńskiego. Jozef Kamieński, marszałek szlachty grodzieńskiej, piękny blondyn i jego wielkooka małżonka, Engielhardtówna z domu-to rodzice Jna Kamieńskiego-powstańca. Oboje leżą w Łunne koło kościoła.
Podczas powstania dwór Miniewicki zamienił się w punkt kontaktowy, magazyn i kuźnię broni dla rebeliantów.
„Mnóstwo postaci i twarzy, ogromna rozmaitość ich zabarwienia i wyrazu. Są tu synowie domow zamożnych, dzieci dostatku i eiegancji, z niestartnym piętnem ich w poruszenich i odzieży. Sa młodzi uczeni,dzieci mysli i wiedzy, z niepozbytym ich światlem na czolach i oczach. Są wszyscy niemal strażnicy lasów o barach szerokich, wzrokach nieco ponurych,lecz bystrych, do przebijania gęstwin i mroków nawykłych. Jest cała młodzież zagród drobnoszlachieckich, rażna, śmiała, o uśmiechach łatwych i zamaszystych ruchach. I jest jeszcze nieco postaci wątlych, najmniej wyrażnych, zdających się być cieniami, które idą za tamtymi. Tych z miasteczek, gdzieniegdzie ze wsichłopskich, z jakichś może dróg obłędnych i nieszczęśliwych przywiodły tu hasła, które sennymi duszami wstrząnęly, nadzieje przyszłości lepszej, które czarem spłynęły na złą terażniejszość”-taki barwny opis oddziałów powstańczych daje Eliza Orzeszkowa.
Gorący obrońca prostych ludzi, Jan Kamieński bratał się ze szlachtą zagrodową Bochaterowicz, miał dobre stosunki z chłopami w Miniewiczach. Ale znalazł się jeden z chłopów, jakiś Głębocki, zlakomił się na srebrniki Judasza (Wileński gubernator Murawiew-Wieszaciel obiecał nagrodę za każdego wydanego rebelianta) i doniosł, że w dwórze Miniewickim chowano zbroje i odlewano kóle.Żandarmi rosyjskie puscili dom z dymem.
Jan Kamieński "pośrednik do spraw właściańskich" prowadził służbę jako osoba wybrana, ale Wileński gubernator Murawiew-Wieszaciel wykorzystał dane jemu carem prawa nadzwyczajne w odniesieniu do urzędników-powstańców i wydał Janu Kamieńskiemu wyrok śmierci, którego nie miał prawa robić dla urzędników służby cywilnej. Później wyrok śmierci został zamieniony na dożywocie.
„Widziałam najazd zwycięzców,rozpierający się na wszustkich miejscach, depcący wszystko, co było naszym: na resztę ludzi pozostałych na gruncie, na język, religie, zwyczaje.
Nie tylko nie przesadzam, ale na ćwiartce nie moge zawrzeć tysięcznej treści tej tragiedii, która plomieniem i mieczem uderzyła w moje dwydziestoletnie oczy i serce”- pisała w listach Eliza Orzeszkowa.
Był wtedy Jan Kemienski mężem i ojcem. Żona Leonia z Suzinów Kamieńska miała dwie małae córeczki: 8-letnią Janke i 6-letnią Stanisławę. Z ciężkim smutkien pożucał Jan Miniewiczy które zostały skonfiskowane, zostawiwszy rodzine na wolę losu.
„Człowiek ten, takim, jakim byl w młodości posłużył mi jako model Andrzeja Korczyńskiego z tą różnicą, że tamten poległ, a en wiele lat na katordzie, a potem gdzieś tam w stepie” –tłumaczyłala Eliza Orzeszkowa.
O dalszym losie Jana przechował dane jego wnuk Stanisław Dmachowski, który mieszka w Warszawie, syn najmłodszej curki Jana i Lieonii Kamieńskich Marii.Urodziła się w Omsku, a następnie dużo opowidala swojemu synowi o życiu dziadka w Sibiru. Zachowała wiele różnych listów i fotografij. Na jednej z nich na odwrocie nadrukowane słowa: "fotografija pri S.Pietierburgskom tiuriemnom Zamkie". To znaczy że prowadzili zesłanych na Sybir przez Petersburg. Jan Kamieński-to kropla w piątej najbardziej krwawej fali represji w okresie 1863/64 lat. Wzbudza wyobraznie, 128 osób zostało straconych, a 12.483 wysłane na katorgę i osiedlenie w Sybiru, w roty aresztanckie.
Droga na Siberię była długa. Odpoczywali w więzieniach etapowych w ciasnocie, braku powietrza i brudzie. Słabe umierali na tyfus lub z utraty sił, a ocalałych konwojowali dalej aż do Omska. Burze śnieżne i śnieżyce utrudniały ruch. Musieli iść przez głęboki po kolana śnieg, ledwo wyciągając z zasp zakute w kajdany nogi.
Kajdany! Jak wielu białorusinów i polaków dostali ten prezent od rosyjskiego bracia! Nosili ich nad holewą butów, przymocowanymi łancuchiem do pasa. Niewidoczne dla oka, z każdym ruchiem wydawali ostry, ale cichi, dzwon. Musieli kupować za swoję pieniądze spiecjalną skórzaną podszewka, bo bez jej żelazne obręcze aż do krwi ranili nogi. Projektanci kajdanów dobrze popracowali. Kajdany dopuszczali możliwość wykonania pracy, więc nigdy nie były zdejmowane.
Jan Kamieński doszedł do wniosku, że tylko praca, nawet najbardziej ciężka, była jedynym sposobem na przetrwanie. Ponieważ warunki życia w Omskim więzieniu doprowadzali do utraty zdrowia. Dlatego nakierowanie na ciężką prace do solowarni witano im z przyjemnością. Rankiem wszystkich tych, którzy pracowali, wystawiali w szeregu dziedzincu więzienia. Tam "straż", dzielił skazanych na grupy i rozsyłał do różnych prac.
Gdy robiło się ciemno i strażnik zamykał na sztaby ciężkie drzwi , kiedy było wiadomo, że żaden z "szefów" już nie pszyjdzie , kamera zaczynała żyć swoim życiem. Więźniowie zapalali świece i każdy zaczynał zajmować się własną sprawą: łatali odzież, robili plecione koszyki na sprzedaż, grali w karty...
Powstańcy wspominali krewnych, przyjaciół, Ojczyzne.
Wśród zdjęć, pszechowywanych przez wnuczkę Jana, jest spłowiały las krzyży. Na odwrocie data-4 czerwca 1865 roku, objasnienie: "Cmentarz wygnańców w Kungurze, Permkiej gubiernii i dwuwiersz: „1864 rok ten jasno wykarze Ich mysli i chęci. A więc wdzięczność Im bratnia, chwała Ich pamięci”.
Tak przeżył Jan Kamieński aż 7 lat. W 1871 roku kajdany z niego zostali zdjęte i praca katorżnika zostaje zmieniona na "posieleniie". Dozwolono mu teraz mieszkać pod Omskiem i dozwolony przyjazd rodziny. Wkrótce Leonija z Suzinów Kamienska, łagodny profil z ciężkim węzłem włosów, zdjęcie zrobione przed wyjazdem, z 13-letnią córką Staśią przyiechała do męża. Starsza córka Jana zostaała w Warszawie, aby nie przerywać studiów.
Leonia z Suzinów Kamienska w roku wyjazdu do męża na Siybir-1872.
Bogato rozwidlona genealogia wiedzie ród Suzinów z wojewódstwa brzeskirgo. W linii prostej miała Leonia z Suzinów pradziadka-kapitana gwardyi pieszej, dziada-sędziego powiatu brzeskiego, w linii bocznej-Adama Suzina-bochaterskiego filaretę z III części „Dziadów”, nieugiętego w śledstwie, trzymanego w ciemnicy, skazanego z Zanem i Czeczotem na najwyższy wymiar kary-twierdzę.
Los Leonii był bardziej łaskawy niż powieściowej Andrzejowej Korczyńskiej. Byli razem. Starały się budować życie odnowa. Kamienski-jak bronił swych chłopow w Miniewiczach-teraz w Omsku stawał w obronie oszukiwanych przez rosyjskich kupców Kirgizów. Tutaj na Syberii w grudniu 1877 roku rodzi się im córka Maria, później Andrzeieva Dmochowska.
Córka Maria, później Andrzeieva Dmochowska
Dzięki póżniejszym zapisam Marii, zostały wspomnienia z życia wśród stepów kirgiskich. I jeszcze był syn, ale dziecko było zasłabe by przetrwać mrużną sibirską zimę. Maria przeżyła kilka takich zim. Pamiętała auły w stepach kirgiskich z kilku kibitak i jurt lub namiotów z szarego wojłoku. Ciemnorude dzieci kirgiskiej do7 lat prawie nagie szukały ciepła w popiele po ognisku. Ognisko paliło się cały czas na płaskim kamieniu, położonym w środku jurty, wypełniając ją gryzącym dymem, mimo dziury w dachu.
Pamiętała starego Kirgiza, o którym muwiły, że był święty, bo zaskokiwał nie tylko wygnańców powstańców, ale całe plemię, że spał nago w śniegu w każdy mroz.
Jan Kamieński mówił o kirgizach że byli szczerze, wdzięczne i uczciwe. Jeśli kirgiz znajdował w stepach kirgiskich nawat srebrną podkowę, nie podnosił ją, mówiąc: ". Niech sobie zabirze ją ten, który stracił". Zajmowaliś się polowaniem, rolnictwem, hodowlą bydła i bezwstydnie byli ekspłoatowani carskimi urzędnikami i kupcami. "Urzędnikam" musiały zapłacić "jasak"- danine, a kupcy z Omsku, doprowadzając do aułu sól i inne towary niezbędne, wykorzystowywali prostodusznosć i ciemnosć swoich kliejętów i oszukiwali ich nemiłosierdnie. Dlatego Kirgizi byli głęboko wdzięczni Janu Kamieńskiemu, który bronił ich, torgował się, liczył i spierał się z nieuczciwymi kupcami.
Mała Mania widziała, jak serdecznie przyjmowali jej ojca w nędznej jurcie, sadzono go koło ognia na wojłokowym dywanie i częstowali kumysem, który nalewali ze skórzanej torby w drewniane kubki, jak częstowali gotowaną bez soli koniną, którą dostawali z kotła brudnymi rękami. Właściciel jurty rozrywał mięso na kawałki i dawał gościom prosto w usta. Trzeba było mieć dużo dobrej woli do pszylęcia takich wypływających z całego serca, poczastunków. Pamiętała też inne sceny z ulic Omska. Kiedy Kirgiz przybywał do miasta, a nadchodził czas na modlitwę, to zsiadał z konia, rozkładał wojłok pośrodku ulicy i siadał na nim, aby wykonać modlitwę z podkręconymi pod siebie nogami Tymczasem rosyjskie chłopcy, a nawet i dorosli szturchali go , pociągali za wojłok, chcąc przewrucić, śmiali się. Jeżeli na te scene trapiał Kamieński, to rospędzał "żartowników", zasługując coraz to więcej szacunku kirgizów. Rosyjscy urzędnicy byli niezadowoleni wzrostem popularnośći powstańca i ironicznie nazywali go "Kirgizkim królem", ale przeszkód nie czynili.
Kilka lat później, Jan Kamieński otrzymał pozwolenie na zamieszkanie w Omsku. W tych czasach to było jedno z największych miast na Syberii, gdzie znajdowała się siedziba gubernatora Syberii Zachodniej. Ale domy w Omsku byli drewniane, a ulice bez bruku. Nie było księgarni, biblioteki, nawet gazety, jeszcze nie było koleji, która by związała Omsk z europejską częścię Rosji.
"Kirgizki król" zaczął pracować w sklepie, który należał do polaka Pawłowskiego, również z zesłańców. Kiedy Pawłowski otrzymał zezwolenie na powrót do ojczyzny, Jan Kamieński odkupił sklep,utrzymywał go razem z żoną i starszą córką aż do czasu, gdy po 22 latach wygnania, dzięki manifestu cara Aleksandra III był w stanie do domu powrucić, serdecznie pożegnawszy się z kirgizkimi przyjaciułmi. Zachowali się objawy reklamowe na sprzedaż towarów "z magazynu Warszawskiego” w Omsku. Sprzedawało się wyposażenie sklepu, wozy i konie, a nawet portia win francuskich. Ogłoszenie z dnia 14 listopada 1886 roku, ale tylko 14 lіpca 1887 roku podróżnicy przybyły do Grodna.
Podróż była ciężka i długa. Od Omsku wyruszyły statkiem po Irtyszu, poprzez góry Uralskie pszemieszczaliś się na koniach, potem znowu na statku do Niżniego Nowgoroda. Stamtąd koleją do Moskwy i dalej już do ziemi rodzinnej. Eliza Orzheszkowa radosnie witała powrót "kirgizkiego króla" do Miniewicz: "Właściciel Miniewicz, pan Jan Kamieński, wraz z żoną i córkami tego lata z Syberii do kraju powrócił. Znqalam tych ludzi od najwcześniejszej mojej młodości, z radością ichwitałam, ale prawdziwą rozkosz sprawił widok tego zacnego i dzilnego człowieka, prawdziwego męczennika wysokiej idei imiłości, witającego po dwudziestokilkuletniej nieobecności rodzinne miejsce, oddychającego po kajdanach i podziemiach katorżnika, po lżejszych, lecz jeszcze ciężkich udręczeniach posielenca –rodzinnym powietrzem, rodzinnymi dżwiękami i widokami.
Buł to w czasach rewolucyjnych jeden z najgorętszych i najwpływowszych popleczników sprawy ludu na Litwie; toteż chłopi witali go gromadnie z rozczulającymi do głębi objawami pamięci i wdzięczności."
Jan Kamieński odzyskał część skonfiskowanego majątku dla dwóch córek urodzonych przed powstaniem.
"A ziemia! Boże! (...) ja każdą roślinkę, każdą kroplę wody, każdy jej kamień kochałem "- mówi jego słowy bohater powieści „Nad Niemnem”. Gdy w 1888 roku, przyjechała pani Eliza nad Niemen do Miniewicz, zamieszkała "sto kroków" od domu Kamieńskich, „co nam sprawia wielką pszyjemność, bo są zacni, mili i szczerze z nami spszyjażnieni”. Jednak zafrasowała się widząc, jak dalece życie powtórzyło jej powieść, jak Jan Kamieński, podobno Benekdyktowi, z trudem ratował "Korchyn. "On po dwudziestu kilku latach srogiego wygnania pierwszy rok na swoim kawałku ziemi gospodaruje, ale cóż powiem? Odrazu klęskę nieurodzaju mieć będzie, bo na polach od strasznej suszy wszystko żółte i czarne Tak oto losy sprzyiają swoim wybrańcom”.
Fronton domu Kamieńskich można było jeszcze zobaczyć w 2000 roku
Osiem lat walki było jeszcze przed Janem Kamieńskim za uporzątkowanie swojej ziemi.
Wiosna 1896 już gorzko pisała Eliza Orzeszkowa: "Jesteśmy w tych dniach głęboko zasmuceni ciężką chorobą wieloletniego przyjaciela naszego i wielce zasłużonego patrioty, p. Jana Kamieńskiego. Jeszcze żyje, ale wedle zdania lekarzy, nie tylko dnie, lecz prawie godziny jego są policzone. Ubywa nas tu, coraz ubywa, a zastępcy-niestety-nad Wołgą i Amurem”.
Zmarł 31 marca 1896 roku. "... Jеteśmy pod smutnym, ciężkim wrażeniem śmierci Jana Kamieńskiego. Prawie nie chce się wierzyć, że już go więcej nie zobaczymy. Bawią właśnie u nas dwie jego córki, kochane biedactwa w żałobie, spłakanae i zgnębione. "
Pomnik na grobie Jana i Leonii Kamieńskich na cmentarzu Łunna
Obie córki-Stasia i Maria Kamieńskie-pozostały pod opieką autorki „Nad Niemnem”. Weszły do jej grodzieńskiej rodziny
Na skarpie nad szerokim zakolem rzeki, w niewielkiej odległości od wsi Miniewicze, dawnego folwarku Korczyńskich, znachodzi się słynną Mogiłę powstańców styczniowych, ukrytą w świerkowym lesie "W głębi, pod ciemną kolumą kilku splecionych z sobą jodeł, słupem padającego od nich cieniu okryty wznosił się niewysoki pagórek, kształt podługowaty i łagodne stoki mający, niby wał, niby kurhan, widocznie kiedyś rękami ludzkimi usypany i jak cała ta polana niską, w nierówne kępy pogarbioną tpawą obrosły.
Jan w milczeniu pagórek ten Justynie ukazał, ona też milcząc skinęła głową; wiedziała, że to zbiorowa mogiła.
— Ilu? — z cicha zapytała.
— Czterdziestu — odpowiedział, głowę znowu odkrył i kroku przyśpieszył”-opisuje Eliza Orzeszkowa miejsce pochówku 40 powstańców w lesie Miniewiczskim. Tutaj, w jej wersji jest pochowany i Andrej Korczyński, prototypem któryego był Jan Kamieński. Ale Jan Kamieński nie był zabity w walce. Pochowano go na cmentarzu parafialnym w Łunnie. Leży razem z ukochaną żoną Leoniją. Skromny pomnik z napisem: "Grób rodziny Kamieńskich". Niestety nie przychodzą do grobu Jana Kamieńskiego - powstańca z 1863 roku ni uczni miejscowej szkoły , ani patrioci białoruskie. Byłoby dobrze, aby utworzyć tradycia uszanowania pamięci bohatera, który tak dużo ofiarował dla sprawy wolności.
Na Mogile 40 powstańców, ci, którzy pamiętają i jest dumni, postawiły pamiątkowy krzyż. Tutaj przychodzą patrioty z Polski dla uczczcienia bojowników o wolność i swobodę. Zawsze są kwiaty i biało-czerwone wstążki. Ale niema biało-czerwono-białych lub czerwono-zielonych.Yashche nie nadszedł czas, jeszcze nie obudziły się patrioci białoruskie...
Krzyż na mogile 40 powstańców w lesie Miniewiczskim
Miż tym Eliza Orzeszkowa o powstaniu na Białorusi mówi: „Powstanie tu było zaciętsze, upartsze niż w Królestwie. Najmężniejsi najszlachietniejsi, najgoręcej miłujący zgineli od kuli, od zsyłki, od wychodżstwa. Pozostali z małym wyjątkiem najsłabsi, najsamolubniejsi i zrodzili, a nastęmnie wychowywali dzieci pod czarnymi skszydłami terroru, w trwodze, w gryzacej trosce, w upokorzeniu, w zwątpieniu (...). Kraj nasz zaległa głucha i ciemna noc...”
-
Kategoria: Grodno wczoraj
-
Opublikowano: 03 kwiecień 2015
Ostatni
- Гродненский военный лагерь 1705 – 1706 гг.
- Первое упоминание про Городен - 1127 год
- НА ПРАВАХ МАГДЭБУРГА
- ГАРАДЗЕНСКАЕ КНЯСТВА (ПАЧАТАК ГІСТОРЫІ)
- ІМЯ ГОРАДА
- Тайны семейной усыпальницы
- Андрэй Чарнякевіч Айцы горада: кіраўнікі гродзенскага магістрата ў міжваенны час і іх лёсы 1919–1939 гг.
- Старая Лента. Гродненский синематограф: забытые страницы
- В аренду предводителю дворянства или история дома на ул. Академической