Chodziarz przemysł grodzieński nie można porównywać z olbrzymim przemysłem Petersburga czy Łodzi tych czasów, ale, jak zobaczyliśmy, grodnianie mieli czym się pochwalić.

Nawet dzisiaj Grodno nie posiada własnej wytwórczości piwa czy pojazdów motorowych, jakie mieliśmy jeszcze przed Drugą Wojną Światową. Dzisiaj krótko opowiemy o jeszcze kilku ważnych fabrykach starego Grodno, bez wzmiankowania których nasz cykl był by niekompletny i spróbujemy zrobić pewne podsumowanie.


Ważną rolę w życiu gospodarczym Grodna aż do połowy XX stulecia odgrywali tartaki. Tartaki budowano w pobliżu Niemna o ile mianowicie ta rzeka była głównym szlakiem transportowym drzewna z Puszczy Białowieskiej na Bałtyk, do Kronsztadu i Królewca. I chociaż przeważająca część drzewna przepływała przez Grodno w wyglądzie nieopracowanym, ale i tartaki grodzieńskie mieli dużo roboty. Robiono na tartakach meble, przygotowywano materiały dla budownictwa domów, zabezpieczano miasto drewnem opałowym. W latach 1920-ch było w mieście co najmniej pięć tartaków. Na prawym brzegu Niemna mieścili się tartaki braci Arkin i Frucht przy ulicy Podolnej Nr24, tartak Pereców przy ulicy Przedmiejskiej Nr20 i tartak „Poniemuń” niedaleko teraźniejszego mostu Rumlowskiego. Na lewym brzegu najbardziej znane byli tartaki Gerszuny przy ulicy Zbożowej i tartak „Las” należący do Abrama Kaleckiego i Spółki. Chyba na najdłużej w pamięci grodnian pozostał ten ostatni tartak, oryginalny budynek którego można widzieć na starych widokówkach Grodna za Niemnem naprzeciwko Starego Zamku. Tartak „Las” powstał ze starego młyna, który jeszcze w XVIII stuleciu należał do karmelitów grodzieńskich. Około 1884 roku na młynie zainstalowano silnik parowy i zaczęto oprócz zmielenia mąki obrabiać drewno. Po Pierwszej Wojnie Światowej przedsiębiorstwo funkcjonowało wyłącznie jak tartak aż do roku 1970 kiedy stary budynek spłonął a na jego miejscu założono niewielki park.

 

Budynek Fabryki wyrobów introligatorskich przy ulicy Piłsudskiego. Foto Jana Lelewicza. 2007.
Budynek Fabryki wyrobów introligatorskich przy ulicy Piłsudskiego. Foto Jana Lelewicza. 2007.


Unikatowym przedsiębiorstwem naszego miasta o którym mało kto teraz wie, była Grodzieńska Fabryka Ołówków, założona przy ulicy Nowej (teraz Budzionnaha) około 1878 roku przez syna kupca z Charkowa Mojżesza Eljaszewa. W latach 80-ch XIX stulecia w całym Imperium Rosyjskim było tylko cztery fabryki, gdzie produkowano taki niezbędny w życiu codziennym towar, jakim są ołówki. Wytwórczość ołówków była w tych czasach procesem bardzo skomplikowanym, który potrzebował dużo wiedzy profesjonalnej i specjalnego obstalowania. Grafit, najważniejszy surowiec do wyrobu ołówków, najpierw rozdrabiano, później mielono w specjalnych młynkach a potem formowano w pręty, wtłaczając go do niewielkiej rurki. Później pręty trzeba było opalić w temperaturze około 1200 stopni Celsjusza i nawoskować. Oprawę dla ołówków robiono z lipowego i cedrowego drzewna. W połowie lat 1880-ch na fabryce pracowało około pięćdziesięciu ludzi i produkowano około 11 tysięcy grosów (jeden gros – 144 ołówki) bardzo jakościowych ołówków. Produkcja fabryki cieszyła się tak wielkim zaufaniem spożywców i o tyle dobrą jakością, że w roku 1882 nawet otrzymała medal brązowy na Ogólnorosyjskiej wystawie towarów przemysłowych. Niestety przy nieznanych bliżej okolicznościach fabryka ołówków przestała istnieć gdzieś pod koniec lat 80-ch XIX wieku.

 

Tartak „Las” przy ulicy Młynarskiej. Nad tartakiem za Niemnem widać komin cegielni Oskara Arkina przy ulicy Bazyliańskiej. Lata 1930-te.
Tartak „Las” przy ulicy Młynarskiej. Nad tartakiem za Niemnem widać komin cegielni Oskara Arkina przy ulicy Bazyliańskiej. Lata 1930-te.


Jednym z najważniejszych przedsiębiorstw miasta była też fabryka wyrobów introligatorskich, która istniała w Grodnie co najmniej od 1899 roku przy ulicy Sofijskiej Nr7 (w latach międzywojennych ulica Piłsudskiego, teraz Lenina). Fabryka ta, należąca przed Pierwszą Wojną Światową do firmy „Łangbrot i S-ka”, specjalizowała się na produkcji bardzo jakościowych ekskluzywnych wyrobów ze skóry – teczek, portmonetek, torebek, futerałów, opraw dla książek, podarunków. W roku 1913 „Fabryka Niemeńska” (tak ona się wtedy nazywała) miała aż 230 pracowników a jej właściciele posiadali kapitał więcej niż na 120 tysięcy rubli carskich.


W czasach międzywojennych Fabryka wyrobów introligatorskich kontynuowała swoją działalność. Ona należała do największych takiego rodzaju fabryk w Polsce i pracowała w przeważającej części na eksport. Niestety przed samym początkiem Drugiej Wojny Światowej, w Fabryce powstał pożar który wypalił wszystkie trzy piętra budynku. Dzięki energicznej akcji straży pożarnej część fabryki udało się uratować, jednak do początku wojny ona już nie powróciła do byłej sławy. Fabrykę przeorientowano na wyrób obuwia i pod koniec lat 50-ch XX wieku powstała z niej teraźniejsza Grodzieńska fabryka obuwia.

 

Budynek Fabryki zamienników kawy przy ulicy Północnej. Foto Jana Lelewicza. 2007.
Budynek Fabryki zamienników kawy przy ulicy Północnej. Foto Jana Lelewicza. 2007.


Bardzo mało znamy o fabryce zapałek, która pracowała w Grodnie w latach międzywojennych przy ulicy Jerozolimskiej Nr17 (teraz Antonawa). Początkowo fabryka nazywała się “Margolis i Joselewicz” (od imion właścicieli) a w roku 1926 była już Państwową Fabryką Zapałczaną „Marjos”. Swoją produkcję fabryka realizowała przez własne przedstawicielstwa w Wilnie, Sosnowcu, Baranowiczach i Białymstoku. W latach ostatniej wojny w budynku fabryki funkcjonował samorząd drugiego grodzieńskiego getto.


Wielką popularnością cieszyła się pośród grodnian produkcja fabryki naturalnych zamienników kawy i cukierek przy ulicy Północnej (teraz Wałkowicza). Kiedy ta fabryka była założona dokładnie nie wiemy, ale możemy przypuszczać że do jej powstania przyczyniły się w latach 1915 – 1918 niemieckie władzy okupacyjne miasta. Niemcy w czasie działań wojennych cierpieli na niedostatek naturalnej kawy i rozpoczęli jej masową produkcję z żołędzi, jęczmienia i innych zamienników. Ta fabryka istniała do końca lat 50-ch XX wieku i w dodatku do sztucznej kawy produkowała bardzo dobre cukierki karmelowe i marmoladę.


Nie można tu też ominąć fabryki octu Leonarda Bieniaszewskiego przy ulicy Jagielońskiej, a także fabryki mydła, sody i smaru do wozów J. Hirszhorna przy ulicy Orzeszkowej. Produkcja tej ostatniej nawet otrzymała złoty medal na prestiżowej wystawie we francuskim Liege w roku 1926. Do dnia dzisiejszego zachowali się przy ulicy Komunalnej (w latach międzywojennych Rzeźniczej) budynki głównej rzeźni miejskiej, która zabezpieczała całe miasto produkcją mięsną.

 

Reklama Fabryki zamienników kawy. Lata 1940-te.
Reklama Fabryki zamienników kawy. Lata 1940-te.


Od sławnej przeszłości przemysłu grodzieńskiego zostało niewiele. Dzisiaj tylko kilku przedsiębiorstw miasta morze pochwalić się tym, że mają stare miejscowe tradycje. Ale problem polega wcale nie na tym, jaki rok założenia możemy widzieć na znakach firmowych współczesnych grodzieńskich fabryk. Najgorsze jest to, że nawet nie myślimy o tym, że stara elektrownia, młyn czy zajezdnia dla pociągów, zupełnie nie przydatne dzisiaj do pełnienia swoich bezpośrednich funkcji, mogą i muszą być zachowane jako kosztowne pamiątki historyczne i jako część historycznego i architektonicznego krajobrazu miasta. Dlaczego w Grodnie nie może powstać galeria czy center biznesu, gdzie architekci połączyli by przeszłość i dzień dzisiejszy, jak to udało się zrobić budowniczym białostockiej galerii „Alfa” czy łódzkiej „Manufaktury”? Chyba po prostu jeszcze nie uświadamiamy tego że prostokątne prymitywne supermarkety są przydane tylko dla przedmieść i osiedli mieszkalnych, a nie dla historycznego centrum miasta. Chyba naprawdę jest tak i tracimy nasze stare budynki przemysłowe o wiele szybciej, niż uświadamiamy ich kosztowność. A jednak bardzo chcę się nam wierzyć w to, że ponad wszystko kiedyś odrodzi się browar grodzieński a w budynku starej kaflarni Stanisławowskiej będzie organizowany muzeum przemysłu starego Grodna, gdzie będziemy w stanie oddać należny hołd tym, kto budował nasze miasto, brukował jego ulicę, robił motocykle, drukował książki... Jednym słowom robił to wszystko, żeby Grodno stało prawdziwą stolicą Kraju Nadniemeńskiego.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Scroll to top