W grudniu następnego 2012 roku Grodno będzie odznaczało maleńki, a jednak bardzo ważny jubileusz. Będzie to jubileusz... żarówki. Prawie sto lat temu na ulicach miasta, w różnych urzędach i w domach zwykłych grodnian zapaliło się światło elektryczne.

Lampa naftowa, choć jeszcze spotykana na Grodzieńszczyźnie nawet w połowie XX stulecia, od tego momentu już należała do przeszłości.


    Pojawienie się żarówki w Grodnie nie było by możliwe bez podbudowy elektrowni. A między innym pod koniec XIX stulecia zapotrzebowanie na energie elektryczną było w naszym mieście dość znaczne. Przecież Grodno było miastem gubernialnym, mieszkało w nim więcej niż 46 tysięcy ludzi (rok 1897), stacjonował potężny garnizon rosyjski (od 11 do 15 tysięcy żołnierzy), istniało kilka ważnych przedsiębiorstw przemysłowych.

 

Elektrownia miejska przed wyburzeniem. Lato 2008 roku.
Elektrownia miejska przed wyburzeniem. Lato 2008 roku.


    Jeszcze 16 listopada 1898 roku Duma miasta Grodna utworzyła specjalną komisje, która powinna była rozważyć pytanie budownictwa pierwszej grodzieńskiej elektrowni. W roku 1899 ta komisja we współpracy z inżynierem Huszczą rozpracowała projekt urządzenia elektrowni i sformułowała treść umowy z przedsiębiorstwem prywatnym o przydzieleniu koncesji na jej budownictwo. Rozpracowując swój projekt komisja aktywnie korzystała z doświadczenia pierwszych lat istnienia elektrowni w Mińsku, wybudowanej w roku 1895 z inicjatywy przewodniczącego Dumy miejskiej Mińska grafa Karola Czapskiego.

 

Autentyczny wygląd elektrowni. Lata 1940-te.
Autentyczny wygląd elektrowni. Lata 1940-te.


    Jednak z jakichś nieznanych bliżej powodów powstanie elektrowni w Grodnie było od terminowano aż na dziesięć lat. Pod koniec pierwszego dziesięciolecia XX wieku własne elektrownie mieli Mińsk, Wilno, Mohylew, Witebsk nie mówiąc już o większych miastach w centralnej Rosji czy Królestwie Polskim. Dla tego nie ma nic dziwnego w tym, że inicjatywy budownictwa miejskiej elektrowni wpływali do Dumy miejskiej od grodnian. Tak w roku 1909 inżynierowie W. Buk i A. Dzierżanowski a także kupiec W. Jones ubiegali o przydzielenie im koncesji na budowę elektrowni. Kierownictwo miasta takiej koncesji im nie dało ale w marcu 1909 roku utworzyło nową komisję, która powinna była szczegółowo zbadać potrzeby miasta w prądzie elektrycznym.


    Teraz to może się podać dziwnym, ale początkowo nie było w mieście aż tak wielu chętnych stać się abonentami elektrowni. Komisja odszukała tylko 116 grodnian, które chcieli by mieć w swoich domach, restauracjach, hotelach i biurach około 4500 żarówek. Było tego za mało, żeby gwarantować dla elektrowni przybytek, a jednak budownictwo ruszyło i pod koniec 1912 roku elektrownia przy ulicy Aleksandrowskiej (teraz Budzionnaha) dała pierwszy prąd na miasto. Dwa silniki systemu Diesla byli w stanie dać prąd dla 120 latarni elektrycznych na ulicach miasta i 8000 żarówek dla abonentów. Oświetlenie ulic miasta – Murawjewskiej (teraz Orzeszkowej), Sobornej (Sowieckiej), Zamkowej a także głównych placów stało się najlepszą reklamą elektryczności a jeden z autorów gazety białostockiej napisał z tego powodu wiersz:
Jak to pięknie, jak to ładnie:
Koło tyki stoi tyka,
A na tykach, gdy noc spadnie –
W szklanych bombach elektryka. 


    Po roku funkcjonowania elektrowni ilość abonentów wzrosła do 500 a władze byli zmuszeni zainstalować jeszcze dwa silniki Diesla. Była nawet rozpatrywana ewentualna możliwość budownictwa linii tramwajowej od dworca kolejowego do przystani parowców na Niemnie. Plan ten niestety nigdy nie został realizowany. 

 

 Pracownicy elektrowni w sali maszynowej. Około 1920 roku.
Pracownicy elektrowni w sali maszynowej. Około 1920 roku.


    W latach Pierwszej Wojny Światowej elektrownia poniosła znaczne straty. Rosyjskie wojska wychodząc z miasta, wysadzili jeden z silników, z kolei Niemcy zdemontowali wszystkie detali zrobione z miedzi i tak aktywnie eksploatowali obstalowanie, że po kilku latach elektrownia była w stanie obsługiwać już tylko instytucje wojskowe. Grodnianie znów wydobyli ze swoich kufrów lampy naftowe. W roku 1919 elektrownia była przejęta przez władze polskie. Ale budżet miasta był jeszcze zbyt biedny i tylko w październiku 1922 roku zaciągnięto pożyczke w wysokości 75450 koron szweckich i zakupiono w firmie Atłas Disel nowy silnik. W styczniu 1923 roku ukończono nowy budynek elektrowni, połączony ze starym, a ze Szwecji przywieziono części nowego silnika. To dało możliwość już po roku przekroczyć przedwojenne ilości żarówek i abonentów. Pracowało wtedy na elektrowni około 30 człowiek, była ona chyba najważniejszym przedsiębiorstwem w Grodnie i jej pracownicy byli pośród najlepiej opłacalnych robotników miasta.


    W latach 1928 – 1932 przeprowadzono poważną rekonstrukcję elektrowni. Zainstalowano tu dwie turbiny parowe firmy „Stal” i kilka kotłów, woda w których była rozgrzewana przy pomocy węgla kamiennego, przywożonego z centralnej Polski. Dla nowych systemów technicznych wybudowano sale turbinową. Ciekawe jest to, że zrekonstruowana elektrownia mogła dawać nawet dwa razy więcej prądu, niż wtedy potrzebowało całe miasto. W roku 1937 miasto uroczyście obchodziło 25 lecie elektrowni. Zorganizowano uroczysty wieczór, pracownikom poważnie podniesiono pensje i specjalnie odznaczono.

 

Instrukcja dla pracowników elektrowni. Rok 1928.
Instrukcja dla pracowników elektrowni. Rok 1928.


    Jasne rozumiejąc ten fakt, że po jakimś czasie istniejącego zapasu wydajności elektrowni już nie wystarczy, magistrat miasta zdecydował się na nową rekonstrukcję przedsiębiorstwa. W 1939 roku zostały podpisane umowy z firmą „Bobków–Zieleniewski” w Sosnowcu o zakupieniu nowego kotła parowego, i szwedzką firmą „Stal” o nabyciu nowej bardzo wydajnej turbiny. Niestety początek Drugiej Wojny Światowej nie dał możliwości zrealizować tę plany. Nowe, już radzieckie władzy miasta też planowali znaczną rekonstrukcję elektrowni. Było to związano z poważnym wzrostem zapotrzebowania na energię elektryczną ze strony różnych instytucji państwowych i najpierw zmechanizowanych oddziałów wojska, których stacjonowało w mieście bardzo wiele. W roku 1940 był rozpracowany projekt rekonstrukcji elektrowni. Kotły parowe powinni byli być rozgrzewane przy pomocy torfu, paliwo planowano podawać do kotłów mechanicznie. Napad Niemiec nazistowskich na ZSRR  przekreślił i te plany.


    Porzucając Grodno w lipcu 1944 roku wojska niemieckie całkiem zdemolowali elektrownie. Tylko ofiarna praca grodnian, w tym studentów grodzieńskiej uczelni pedagogicznej, pośród których był przyszły znany pisarz Aleksiej Karpiuk, dała możliwość w najkrótszym czasie odnowić normalną robotę elektrowni.


    Pod koniec XX stulecia stara elektrownia miejska całkiem straciła swoje znaczenie przemysłowe. Nawet w najmniejszym stopniu nie mogła ona zadowolić potrzeby wielkiego 300-tysięcznego miasta z przemysłem, wybudowanym w latach sowieckich. A jednak zachować stary oryginalny budynek elektrowni było bez wątpienia warto. Można było by „oczyścić” go z nadbudowań powojennych, podkreślić jego ciekawe detali architektoniczne i wbudować w coś bardzo nowoczesne, ze szkła i betonu, o wyglądzie i luksusie współczesnym. Idea takiej przebudowy elektrowni była pociągająca jeszcze i tym, że dało by to możliwość dodatkowo „historyzować” ulicę Studencką, jedną z najśliczniejszych ulic miasta. Przy połączeniu ulic Studenckiej i Budzionnaha niedaleko dworca kolejowego mógłby powstać ciekawy kompleks biurowy czy hala handlowa, jednocześnie nowoczesna i w swojej starej części harmonicznie połączona z zabytkowymi domkami na tych ulicach. Trzeba było tylko poważnie rozmyślić się, ale „nie ma budynku – nie ma problemu”. W roku 2009 wszystkie zabudowania starej elektrowni miejskiej całkiem zburzono.


    Niestety nie doceniliśmy znaczenia tego budynku. Ale co tu mówić o elektrowni grodzieńskiej, która nawet nie była wpisana na listę zabytków architektonicznych, jeśli w marcu 2011 roku w Mińsku całkiem wyburzono najstarszą na Białorusi już wzmiankowaną w tym artykule elektrownie grafa Karola Czapskiego. A przecież ta elektrownia była przyznana przez Ministerstwo Kultury Białorusi pomnikiem architektury przemysłowej a zdjęcie tego pięknego neogotyckiego budynku można było spotkać w każdym przewodniku turystycznym po Mińsku. Na miejscu mińskiej elektrowni powstanie hotel a architekci przyrzekają, że jej budynek będzie „odnowiony” gdzieś w pobliżu. Jednak nie ma wątpienia, że on już nie będzie miał nic wspólnego z prawdziwą historią. Chyba jeszcze nikt nie wie, co powstanie na miejscu starej elektrowni w Grodnie, ale z pewnością nic już tu nie będzie przypominać o pierwszej żarówce grodzieńskiej.          

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Scroll to top