Dużo rzeczy pozmieniało się w naszym ulubionym Grodnie w ciągu ostatnich kilku lat. I pośród tych zmian, gdzieś w lepszy bok a gdzieś w gorszy jest jedna bez wątpienia bardzo smutna rzecz.

Tracimy przeszłość naszego miasta szybciej, niż zaczynamy ją rozumieć. Znikają często budynki, historyczne znaczenie których doceniamy tylko wtedy kiedy ich już zniszczono. Tak w ciągu ostatnich kilku lat z mapy miasta i jego okolic zniknęli prawe wszystkie młyny, stara elektrownia, budynek fabryki motocykli „Niemen” i wielu innych pamiątek architektury przemysłowej. Niebawem mogą być zniszczone budynek browaru, zbudowania fabryki litograficznej Łapina i kaflarni grodzieńskiej. A przecież to też jest nasza historia, historia życia codziennego naszych przodków. I przecież mianowicie teraz w Europie specjaliści od architektury aktywnie rekonstruują stare fabryki i robią z nich drogie pomieszczenia dla biznesmenów, galerie sztuki, sale wystawowe i etc. A my jeszcze wciąż myślimy, że dla wybudowania czegoś nowego zawsze trzeba całkiem wyburzyć stare. Ten cykl artykułów jest poświęcony dawnym pomnikom przemysłu grodzieńskiego – fabrykom, wytwórniom, młynom, cegielniom. Jednym słowom czym żyło i jak budowało się stare Grodno. Pierwszy tekst jest o browarze grodzieńskim.           

Budynek pałacu Sapiehów-Ogińskich na początku lat 1860-tych. jeszcze przed przerobieniem go w browar. Litografia z ekspozycji Muzeum w Grodnie.
Budynek pałacu Sapiehów-Ogińskich na początku lat 1860-tych. jeszcze przed przerobieniem go w browar. Litografia z ekspozycji Muzeum w Grodnie.


    Grodnianie zawsze szanowali i lubili piwo. Pierwsze wzmianki o piwowarach grodzieńskich spotykamy w dokumentach miejskich już na początku XVI stulecia. Z tych dawnych czasów doszli do nas imiona piwowarów Marcina Zatyczycza i Michała Michajławicza. Browary w tych czasach istnieli prawie przy każdym szynku i karczmie. Tak samo aktywni w przygotowaniu i sprzedaży piwa byli jezuici, dominikanie i brygidki grodzieńskie.


    Wtedy piwo nie było produkowane dużymi partiami. Było to piwo „chatnie”, domowe, fermentacja którego odbywała się przy temperaturze dziennej – około 15-24 stopni Celsjusza (w odróżnieniu od piwa współczesnego, które fermentuje się przy temperaturach tylko 4-10 stopni Celsjusza). Nie patrząc na to, że technologia wyrobu piwa nie była jeszcze zunifikowana, a jednak piwo grodzieńskie na zachodnich obszarach Wielkiego Księstwa Litewskiego było synonimem jakości, tak samo jak piwo z Orszy na wschodzie Wielkiego Księstwa.

 

Browar Judela Margolisa w latach 1920-tych.
Browar Judela Margolisa w latach 1920-tych.


    Tylko w drugiej połowie XIX stulecia piwo w Grodnie zaczęto produkować na szczeblu przemysłowym. I początek jego produkcji jest związany z budynkiem byłego browaru grodzieńskiego, zbudowania którego stoją w samym centrum miasta do dnia dzisiejszego. Mało kto wie, że były browar jest jednym z najstarszych budynków naszego miasta i wprawdzie nie jest to browar, ale pałac znakomitych rodów magnackich Rzeczypospolitej Sapiehów i Ogińskich. Po raz pierwszy można zobaczyć jego na znanej „Sztokholmskiej mapie” Grodna z 1655. Był to potężny pałac, prawdziwa twierdza nad Niemnem z wieżyczkami na kątach budynku. W XVIII jego właścicielami byli Ogińskie a nad przebudową pałacu pracował jakiś czas jeden z najbardziej znanych architektów Grodna Józef de Sacco.
    Po rozbiorach Rzeczypospolitej epoka sławnych pałaców magnackich dobiegła końca. Były pałac należał do kupców grodzieńskich, które wykorzystywali go jak magazyn dla swoich towarów.


    Poczynając od lat 1870-ch budynek byłego pałacu trafi do rąk poddanego Austrii kupca Józefa Kunca. Mianowicie za jego czasów budynek był przebudowany i od roku 1877 roku zaczął funkcjonować jako browar. W podziemiach pałacowych odbywał się proces fermentacji piwa, tu też ono się zachowywało w dużych beczkach dębowych. W roku założenia browaru J. Kunca w Grodnie istniało jeszcze cztery mniejsze browary (u J. Kunca pracowało 18 człowiek, na wszystkich ostatnich browarach razem tylko 35). W roku 1897 Józef Kunc przekazał wytwórczość swojemu synowi Ignacjuszu, jaki zmarł w roku 1911 akurat w czasie rewizji, która znalazła na browarze liczne naruszenia technologii wyrobu piwa. Jednak browar i dalej rozwijał się pomyślnie i w roku 1914 produkcja piwa wynosiła już około 315 tysięcy wiader rocznie, to znaczy mniej więcej 6 milionów butelek. Jasne, że taka ilość piwa zadowalała jako potrzeby miasta, tako i była w znacznym stopniu eksportowana do całego Imperium Rosyjskiego. Co prawda, ten największy browar w Grodnie miał kilku konkurentów w samym mieście, bo pod koniec XIX wieku funkcjonowało w naszym mieście co najmniej 9 browarów.  

 

Butelka od piwa z browaru Judela Margolisa. Lata 1920-te.
Butelka od piwa z browaru Judela Margolisa. Lata 1920-te.


    W latach Pierwszej Wojny Światowej browar poważnie ucierpiał pod czas działań wojennych, później administracja niemiecka wywiozła część obstalowania browaru do Niemiec. Jednak już pod koniec okupacji niemieckiej w roku 1918 browar został wykupiony przez przedsiębiorcę Judela Margolisa i po poważnej rekonstrukcji na początku lat 1920-ch rozpoczął produkcje piwa. W latach międzywojennych w Grodnie istniało trzy browary – Judela Margolisa przy ulicy Ogrodowej (teraz Zawadskaja), E. Jaffego przy ulicy Zbożowej (istniał mniej więcej do 1928 roku) i Lejby Słuckiego przy zaułku Wileńskim (teraz Grodzieńska fabryka wódek i win). W prasie tych lat możemy przeczytać reklamę browarów Grodna. Przykładem browar L. Słuckiego polecał szanownym konsumentom „nowowypuszczone nieporównane w smaku znakomite piwa „Stołowe”, „Marcowe”, „Eksportowe”. A jednak „szanowne konsumenty” nie byli bardzo zachwycone jakością piwa grodzieńskiego. Autor felietonu wydrukowanego w „Dzienniku Białostockim” w roku 1921 pisał: “Bez piwa Grodno się obywa już przeszło od tygodnia. Sen to straszliwy, czy okrutna zbrodnia? Tak pisałby poeta, uroniony z Marsa, ale kronikarz grodzieński nie przejmuje się tą sprawą tak tragicznie, jako że wie, iż piwa w Grodnie nie ma już bardzo dawno, bo przecież to, co nam tu w ostatnich czasach podawano, równie dobrze nosić mogło nazwanie tranu lub deszczówki... W Grodnie są dwa browary p. p. Margolisa i Słuckiego; zaopatrywały one w lichą imitację nektaru Gambrynusa wszelkie tutejsze restauracje, kawiarnie, bary, bufety i szynki. Piwo, jak się rzekło, było nieszczególne, bo miało smak driakwi, a oblicze posępne, t. j. mętne od smoły, którą impregnowane są beczki (zamiast kalafonii).” Byli pretensje co do stanu sanitarnego piwa. Przykładem w roku 1922 r. policja zabrała w restauracji Antoniego Dympora przy ulicy Polowej № 10. kilka flaszek z piwem browaru L. Słuckiego które nie tylko że zewnątrz były niechlujne, ale zawierały wewnątrz trupy much! W takiej sytuacji właściciele restauracji miejskich wymuszeni byli przywozić piwo aż z Suwałk.  

 

Etykietka spod piwa spółki akcyjnej Horacy Heller, do której należał browar w latach 1933 – 1939.
Etykietka spod piwa spółki akcyjnej Horacy Heller, do której należał browar w latach 1933 – 1939.


    Sytuacja poprawiła się po zbankrutowaniu rodziny Margolisów i wykupieniu browaru w 1933 roku przez Warszawskie Towarzystwo Handlowo-Przemysłowe “Horacy Heller”, które było własnością jednego z milionerów stołecznych. W 1939 roku browar produkował już około 385 tysięcy dekalitrów piwa i innych napojów (dla porównania w ostatnim roku swego istnienia browar w Grodnie produkował około 500 tysięcy dekalitrów piwa).


    Po rekonstrukcji początku lat 1950-ch w dodatku do piwa „Bawarskie” zaczęto produkować piwo „Aksamitne”, „Karmelowe”, „Ukraińskie”. Jednak niestety unifikacja czasów sowieckich, kiedy po całym ZSSR było produkowane wyłącznie jednostajne i najczęściej bezwartościowe „Żygulewskoje” piwo, powodowało upadek jakości piwa grodzieńskiego. Niestety już w czasie istnienia niepodległej Białorusi browar grodzieński okazał się nie w stanie wyrównać się choć by z browarem w Lidzie.

 

Dwór i podziemia browaru grodzieńskiego latem 2007 roku jeszcze przed oficjalną likwidacją przedsiębiorstwa. Zdjęcia Alesa Smałenczuka.  Browar w 2004 roku. Teraz wygląda mniej więcej tak samo
Dwór browaru grodzieńskiego latem 2007 roku jeszcze przed oficjalną likwidacją przedsiębiorstwa. Zdjęcia Alesa Smałenczuka. Browar w 2004 roku. Teraz wygląda mniej więcej tak samo


    W ciągu ostatnich kilku lat istnienia browaru grodzieńskiego wiele mówiono o perspektywach piwowarstwa w naszym mieście. W prasie pisano o tym, że po rekonstrukcji w budynku na ulicy Zawodzkiej otworzy się mały browar, na jakim będą robić tak zwane „żywe” piwo i podawać go w miejscowej restauracji i barze (olbrzymie podziemia pałacowe pod byłym browarem to chyba najlepsze dla takiego baru miejsce). Tamże miał zaistnieć wielki hotel i centrum wypoczynkowe, gdzie można było by obejrzeć proces przygotowania piwa. Nie ma wątpienia że przy szczerym zainteresowaniu odpowiednich czynników można było nie przerywać tradycji istnienia historycznego browaru i zrekonstruować wytwórczość na bazie starego przedsiębiorstwa. Jednak niestety, chęć pozbawienia się od browaru jeszcze przed rekonstrukcją Starego Mostu spowodowała rychłą likwidację przedsiębiorstwa latem 2007 roku i demontaż wszystkiego starego obstalowania. W taki sposób 130-ta rocznica założenia browaru w byłym pałacu Sapiehów stała datą jego zamknięcia.


Przyszłość budynków nad Niemnem jest niepewna. Wydaje się, że tylko status pomnika architektury przemysłowej końca XIX stulecia obronił browar przed całkowitym wyburzeniem w 2007 roku. Budynki są puste i stopniowo zaczynają się burzyć. Już w ciągu prawie czterech lat nie ma w Grodnie żadnej wytwórni miejscowego piwa i tylko data „1877” na ścianę byłego browaru przypomina nam o sławnych tradycjach piwowarstwa grodzieńskiego.  

Komentarze   

0 # Kunc 2015-04-26 12:39
Год основания пивзавода 1868 ! В 1877 дата открытия Башни для прозводства солода! На башне эта дата-Обращайтес ь в АРХИВЫ !
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Scroll to top