Wcale nie ciężką sprawą jest odszukanie miejsc w Grodnie i okolicach, gdzie kiedyś pracowali młyny. Tak jest najpierw z tego powodu, że najpopularniejsze na Grodzieńszczyźnie i w całej średniowiecznej Europie młyny wodne budowano na brzegach niewielkich rzek i strumyków.

A przecież nawet najmniejsze i slabe jak nam się wydaje strumyki wody ciekną tu już wiele setek lat, od tych czasów, kiedy nawet nie było jeszcze naszego rodzimego miasta. Nie można powiedzieć, że są wieczne, ale jak dla życia jednego człowieka czy nawet jakiejś epoki historycznej jest to bardzo dużo. 

 

 

Młyn na ulicy Młynarskiej (biały domek około stawu) na malunku N. Ordy. Lata 1860-te.
Młyn na ulicy Młynarskiej (biały domek około stawu) na malunku N. Ordy. Lata 1860-te.

 

Człowiek dawno wyczuł, że siła napędzanego wodą koła może być dla niego bardzo pomocna nie tylko w zmielaniu mąki ale i w innych sprawach. Młyny wodnie istnieli jeszcze w starożytnym Egipcie a najstarsze wzmianki o młynach w okolicach Grodna pochodzą z końca XV stulecia. Znamy o młynie na rzeczce Leśnicy około Hoży, a z początków XVI wieku pochodzi informacja co najmniej o trzech młynach na rzeczce Losośnie. W tych samych czasach otwarci na nowości techniczne grodnianie używali już nie tylko tradycyjnych młynów kołowych na małych rzekach, ale też młynów z napędem końskim a także młynów rożmnieszczonych na Niemnie na specjalnych lodziach. W XVIII stuleciu ilość młynów wyraźnie wzrosła. Tyłko na Losośnie w tak zwanym Kunstowie (mieście mistszów) za czasów Antoniego Tyzenhauza pracowało co najmniej siedem  młynów. Cztery z nich przetrwało do początku XX stulecia i ich pozostałości możemy widzieć pod czaś wędrówek doliną tej ślicznej rzeki. Kilka młynów wzniesiono na Horodniczance – w okolicach teraźniejszego Paku Zoołogicznego, na teraźniejszej ulicy Lenina, przy ulicy Św. Mikołaja (ten młyn był zasypany w latach 1970-ch pod czas budownictwa Placu Lenina) i w innych miescach. Mało kto z pośród grodnian pamięta że była w Grodnie nawet ulica Młynarska (teraz Czerwonopartyzańska). A jendak każdy zna niewielki strumyk wody na lewym brzegu Niemna naprzeciwko Zamków Grodzieńskich. Akurat na tym strumieniu był założony staw z młynem, należącym do karmielitów bosych, który dał nazwę dla ulicy Młynarskiej. Ciekawe, że ten młyn bardzo dobrze widać na jednym z malunków Napoleona Ordy z drugiej połowy XIX st.

 

 

Młyn wodny około ZOO. Wybużony w roku 2008. Foto Jana Lelewicza.
Młyn wodny około ZOO. Wybużony w roku 2008. Foto Jana Lelewicza.

 

Młyny wodne w Grodnie byli wykorzystywane nie tylko dla zmielenia mąki, ale i w wielu innych sprawach gospodarczych. Młyny na Łosośnie w latach 1770-ch dawali wodę do opracowania wełny – byli to tak zwane „folusze” (stąd pochodzi nazwa dzielnicy Grodna - Folusz). Młyn na Litewskiej krynicy na Przesiółce służył dla opracowania skór zabitego na rzeźni bydła. Dwa młyny dla przemiału zboża na bezimiennych krynicach w okolicach ulicy Lewobrzeżnej i mostu Rumlowskiego (majątek Druck) w drugiej połowie XIX st. zostali przerobione na tartaki, a już wzmiankowany młyn w pobliżu teraźniejszego ZOO miejskiego pod koniec XVIII st. zabezpieczał wodą ogród botaniczny i park. Zawdzięczając temu młynowi mogli w parku funkcjonować fontanny o wysokości około jeden i pół metry. Ale i to jeszcze nie wszystko. Dużą ilością wody młyny zabezpieczali „winokurnie” Zawierskich na Horodniczancę (naprzeciwko teraźniejszego Pałacu Twórczości Młodzieży) i browary (pomiędzy innymi w majątku Karolin na Tatarcę). Zapewne przy pomocy specjalnego koła była podawana z Horodniczanki woda do pierwszego wodociągu grodzieńskiego, zafundowanego przez burmistrza miasta Hanusa Fandebereka w 1629 roku...

 

 

Wiatrak na Palestyne Górnej na malunku N. Ordy. Lata 1860-te.
Wiatrak na Palestyne Górnej na malunku N. Ordy. Lata 1860-te.

 

Także jak młyn wodny zależał od prądu wody, tak wiatrak zależał od wiatru. Wiatrak jako wynalazek myśli technicznej człowieka jest o wiele młodszy niż młyn wodny. Wiatraki pojawiają się w Europe w X wieku a na ziemiach Wielkiego Księstwa Litewskiego jeszcze po kilkuset latach. Grodzieńszczyzna nie jest regionem z silnymi wiatrami, a jednak wiatraki byli tu budowane co najmniej od XVI wieku. Najpopularniejsze od początku XX wieku u nas byli tak zwane paltraki – potężne drewniane konstrukcje, które przy pomocy specjalnego koła można było zawrócić skrzydłami w kierunku wiatru. Wiadomo co najmniej o trzech wiatrakach, które zdobili krajobraz miejski Grodna w przeszłych stuleciach. Na Podole mieli swój młyn wietrzny brygidki grodzieńskie (XVIII st.), istnieli wiatraki na Złotej Górce (1797 rok) i gdzieś na Palestynie Górnej (lata 60-te XIX st.). Dla budownictwa wiatraka wybierano wysokie otwarte dla wiatrów miejsca, a Złota Górka (teraz skrzyżowanie ulic Gorkiego i Ostrowskiego) i Palestyna Górna (rejon zabudowy prywatnej w okolicach cmentarza pofranciszkańskiego) byli akurat najwyższymi miejscami na wjazdach do Grodna. Na obszarze teraźniejszego rejonu Grodzieńskiego na początku XX st. było co najmniej dwadzieścia wiatraków. W Odelsku i pobliskich wsiach Mińkowce i Starodębowa pracowali aż jedenaście młynów wietrznych. Chyba było to robiące wrażenie widowisko – widzieć jak od razu tyle wiatraków macha swoimi szydłami, wydając przy tym bardzo charakterystyczny dźwięk.

 

 

Ostatni wiatrak w Odelsku. Lata 1980-te.
Ostatni wiatrak w Odelsku. Lata 1980-te.

Niestety żaden z tak pokaźnej ilości tych olbrzymów nie przeżył do dziś. Ostatni wiatrak odelski upadł pod czas burzy już na początku XXI wieku. Nikt nawet nie próbował go uratować.

 

 

Już pod koniec XIX stulecia nowości techniczne zmienili także proces zmielenia mąki i wypiekania chleba. Powstali potężne młyny parowe. W Grodnie najbardziej był znany młyn parowy Aszera Kosowskiego przy ulicy Piaskowej (teraz Wasilka). Był to potężny czteropiętrowy budynek, który pozostał w pamięci grodnian jako miejsce osiedlenia się gołębi.

 

 

Niestety młyn w każdym jego rodzaju – czy to wiatrak, czy to młyn wodny albo parowy w ciągu ostatnich kilku lat wcale zniknął z krajobrazu Grodna i okolic. Młyny stracili swoje znaczenie gospodarcze a teraźniejsze społeczeństwo wcale nie uświadamia ich potencjału renowacyjnego i turystycznego. Pare lat po wiatraku odelskim zostali wybużone młyny wodne w Piaskach około Mostów i na Lieśnicy około Hoży. Latem 2007 roku nie patsząc na protesty młodzieży grodzieńskiej wybużono młyn parowy Aszera Kosowskiego. Teraz w jego miejscu jest pustka, a przecież można było by przerobić go na galerje sztuki czy budynek biurowy. Latem 2010 roku przestała istnieć stara piekarnia wojskowa w okolicy przedsiembiorstwa „Biełkard”, w której do ostatniego dnia stałi wielkie piece z napisem „Rok 1931”.

 

Do dnia dzisiejszego w okolicach Grodna ocalał tylko jeden młyn wodny, który znajduje się na rzeczcy Tatarce (vel Przypilii) w okolicach byłego majątku Karolin. Jest to potężny kamienny budynek z chociaż nie pracującym, ale dobrze zachowanym obstalowaniem, na którym jeszcze widać instrukcje z lat międzywojennych. Można spodziewać się że chociaż ten młyn będzie odnowiony i da kiedyś grodnianom wożliwość na własne oczy ogłągać część tajemnicy narodzenia się chleba.

Dodaj komentarz


Kod antyspamowy
Odśwież

Scroll to top